Stało się! 28 lutego przyszłego roku, na pokładzie promu kosmicznego Atlantis, w misji STS-110, na stanowisku pierwszego specjalisty misji, w swoją siódmą podróż kosmiczną wyruszy Jerry Ross. Jest on pierwszym człowiekiem, który dostąpi tego zaszczytu. Ktoś może zapytać o co mi chodzi, lecz właśnie chce udzielić na to pytanie wyczerpującej odpowiedzi. Otóż w środowisku astronautów i kosmonautów istniało coś, jak granica, której nie było szans przekroczyć. Mianowicie ilość możliwych lotów, jakie mógł wykonać astronauta. Do końca nie wiadomo, dlaczego właśnie sześć lotów uznano, za największą możliwą ilość. Na początku podboju Kosmosu można było spokojnie uwierzyć lekarzom, którzy twierdzili, ze organizm może wytrzymać nie więcej niż cztery, czy pięć lotów. Teraz, gdy te "herezje" nie są aktualne, medyczne wyjaśnienie tego problemu, właściwie nie istnieje. Oczywiście, można tu wziąć pod uwagę, że zbyt długie przebywanie w Kosmosie jest niebezpieczne dla układu kostnego człowieka, ale co do tego ma częstotliwość podróży i ich liczba?. Jakże w takim razie mamy w przyszłości latać do baz księżycowych i orbitalnych? Inne wytłumaczenie wydaje się, przynajmniej dla mnie, bardziej wiarygodne. Otóż sześć lotów, jako pierwszy wykonał John Watts Young, doświadczony astronauta, pracujący dla NASA od 1962 roku do... dziś. W 1983 roku poleciał po raz ostatni w pierwszej misji laboratorium Spacelab i więcej nie wrócił w Kosmos, mimo, że wciąż należy do korpusu astronautów. Od tamtego czasu tylko pięciorgu ludzi udało się polecieć sześć razy w Kosmos. Z reguły po tym właśnie locie, astronauci opuszczali program kosmiczny. Tak się stało ze Storym Musgrave'em, który do 1998 posiadał również tytuł najstarszego człowieka, który poleciał w Kosmos i Curtisem Brownem, jedynym nie naukowcem, który tyle razy udał się w podróż wahadłowcem. Doprawdy miał on podobno dowodzić kolejną misją naprawczą Teleskopu Hubble'a, lecz nieoczekiwanie wycofał się z korpusu astronautów. Pozostali astronauci to: Gienadij Striekałow, który również jest już nieaktywnym kosmonautą, Franklin Chang - Diaz i właśnie, wspomniany wcześniej Jerry Ross. Po raz szósty, za rok ma lecieć James Wetherbee. Skupmy się jednak na bohaterze tego artykułu.
Jerry Lynn Ross przyszedł na świat 20 stycznia 1948 roku w Crow Point w stanie Indiana. Średnie wykształcenie zdobył w Crown Point High School. Później studiował na Purdue University, który ukończył w roku 1972. Jerry Ross latał 21 rodzajami samolotów, w których spędził w sumie 3400 godzin. Lotnictwo USA opuścił dopiero 31 marca 2000 roku.
Do korpusu astronautów Narodowej Agencji do spraw Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej dołączył wraz z Dziewiątą Grupą Astronautów, wybraną 29 maja 1980 roku. Przez następne pięć lat przygotowywał się do swojego pierwszego lotu. Na orbitę po raz pierwszy dotarł 27 listopada 1985 roku, na pokładzie promu Atlantis, udającego się swój drugi lot. Oprócz Rossa, w skład załogi misji oznaczonej jako 61-B weszli: Brewster Shaw, uczestnik misji STS-9 w 1983 roku, nowicjusze Bryan O'Connor, Mary Cleave, Sherwood Spring i Rodolfo Neri Vela. Specjalistą od ładunku promu był Charles Walker, uczestnik wcześniejszych misji 41-D i 51-D. Misja trwała 6 dni i 21 godzin, Podczas trwania lotu załoga wypuściła z ładowni satelity MORELOS-B, AUSSAT II i SATCOM Ku-2, natomiast Ross wraz Sherwoodem Springiem wykonali prace symulujące budowę stacji kosmicznej "Freedom", nad którą pracowała wtedy NASA. Podczas lotu 61-B, Ross spędził w otwartej przestrzeni 12 godzin i 20 minut.
Plakietka z pierwszego Lotu Jerry'ego Rossa
Ross został wyznaczony do misji 62-A, finansowanej przez Departament Obrony USA, mającej się dobyć w lipcu 1986 roku. Wraz z Robertem Crippenem, Guy'em Gardnerem, Richardem Mullane, Dale'm Gardner, Robertem Aldridge i Charlesem Wattersonem mieli spędzić na orbicie cztery dni. Lot nie doszedł jednak do skutku z powodu katastrofy Challengera w styczniu 1986 roku. Później załoga została zdekompletowana.
Jednak w grudniu 1989 roku Ross, znowu na pokładzie Atlantisa udał się w Kosmos. Załoga misji została trochę zmieniona i w locie STS-27 dowodził Robert Gibson, a zamiast Aldrige'a i Wattersona, poleciał William Shepherd. Wyprawa trwała 4 dni i 9 godzin. Cel lotu został utajniony, podobnie jak i zawartość ładowni promu.
Druga misja Rossa, STS-27, grudzień "88"
5 maja 1991 roku, po raz kolejny w kabinie Atlantisa, Ross wyruszył w sześciodniową misję STS-37. Towarzyszyli mu: Steven Nagel, dowódca misji, Kenneth Cameron, Jay Apt i Linda Godwin. Z ładowni wahadłowca wypuszczono Obserwatorium Promieni Gamma, a Ross wraz z Aptem spędzili w sumie 10 godzin i 29 minut na montowaniu makiety stacji "Freedom". Po 93 okrążeniach Ziemi, prom wylądował na lotnisku w Bazie Edwards.
Misja STS-37 odbyła się w kwietniu 1991 roku
Ze swoim dowódcą z misji STS-37, Ross spotkał się po raz kolejny na pokładzie Columbii misji STS-55. Był rok1993 i Jerry Ross udał się w Kosmos po raz czwarty. W kabinie promu zasiedli również: Terrence Henricks, Charles Precourt, Dr Bernard Harris, Dr Ulrich Walter i Hans Schlegel. Czternasty lot Columbii, był drugim dla laboratorium Spacelab D2. Poprzedni lot odbyło ono w misji 61-A w roku 1985. Niemieccy astronauci przeprowadzili eksperymenty z fizyki, robotyki, astronomii, a także badali Ziemską atmosferę. Wyprawa trwała 9 dni 23 godziny.
Spacelab D2, Prom Columbia w misji STS-55, na pokładzie - Jerry Ross
Po raz kolejny, na pokład Atlantisa przyniósł naszego bohatera, przydział do misji STS-74, drugiego lotu do stacji Mir. Wahadłowiec dostarczył na wysłużoną stację ponad półtorej tony ładunku, a tym narzędzia naprawcze, zapasy żywności, tlenu i paliwa. Wykonane zostały eksperymenty przy udziale połączonych: stacji i promu. Po wykonaniu 129 okrążeń Ziemi w czasie 196 godzin i 30 minut, wahadłowiec powrócił na Ziemię, lądując na Przylądku Canaveral. W skład załogi weszli: Kenneth Cameron (pilot misji STS-37, w której brał udział również Ross), James Halsell, William McArthur i Kanadyjczyk Chris Hadfield.
Drugie połączenia Atlantisa ze stacją Mir. W załodze Jerry Ross, to jego 5 lot
Ostatni, jak do tej pory lot, Jerry Lynn Ross odbył na pokładzie wahadłowca Endeavour w grudniu 1998 roku. Wszedł w skład załogi złożonej z: Roberta Cabany, Fredericka Sturckowa, Nancy Currie, Jamesa Newmana i Siergieja Krikalowa. Podczas misji STS-88 połączono pierwsze dwa moduły stacji ALFA, Zaria i Unity. Wtedy też Ross wraz z Newmanem, podczas trzech spacerów kosmicznych, spędzili w otwartej przestrzeni kosmicznej 21 godzin i 22 minuty. Pod koniec misji załoga wypuściła z ładowni satelity Mighty Sat 1 i SAC-A. Loty trwał 11 dni 19 godzin.
Podczas misji STS-88, Ross spędził poza statkiem w sumie 21 godzin
Teraz z kolei, w lutym 2002 roku Jerry Ross znowu wykona kilka spacerów kosmicznych, łącząc kolejne segmenty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przypuszczać można, że pracować będzie wespół z Stevenem Smithem, również doświadczonym w pracy w otwartej przestrzeni. Podczas dwóch misji serwisowych Teleskopu Hubble'a, wykonał on 5 spacerów o łącznym czasie 35 godzin i 33 minut. Oprócz Smitha i Rossa w skład załogi dwudziestego piątego lotu Atlantisa wejdą: Michael Bloomfield, uczestnik dwóch misji kosmicznych, nowicjusze: Stephen Frick, Rex Walheim i Lee Morin. Specjalistką misji będzie również Ellen Ochoa, uczestniczka trzech lotów kosmicznych.
Zdjęcie portretowe astronauty Jerry'ego Rossa. Sierpień 1998 roku.
Nasuwa się teraz pytanie. Dlaczego Ross? Otóż był on szkolony do budowy stacji "Freedom", o której marzyli Amerykanie lat 80. Gdy plany wspaniałej Amerykańskiej stacji poszły na półkę, Ross, można rzec, ze stracił zajęcie. Widać to, chociażby po misji STS-55. Co astronauta, przygotowany do budowy stacji kosmicznych, może robić na pokładzie laboratorium naukowego. Wyglądało to tak, jakby Rossem zapełniali puste miejsce w wahadłowcu. W misji STS-74 też znalazł się właściwie bez powodu, choć pobyt na stacji Mir, też mógł pokrywać się z jego doświadczeniami. Teraz, gdy nastał era Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Ross, może zająć się pracą, do której został przygotowany. Szkoda jednak, ze dopiero teraz, po 20 latach. Wydaje mi się, ze Ross urodził się o kilka lat za wcześnie. Teraz szansa, że po misji STS-110, poleci po raz kolejny, w swoją ÓSMĄ misję, jest minimalna. Ważne, że to on zapisze się w podręcznikach do historii, jako ten, który jako pierwszy człowiek poleciał siedem razy w Kosmos.
Twoje Imię
1.03.2021, 02:09