Najjaśniejsza ''gwiazda''' nieba
17 Paź 2005r. w
Wenus napisał/a
Marcin Gładkowski
Najjaśniejszym ciałem niebieskim na ziemskim niebie - rzecz jasna po Słońcu i Księżycu, jest planeta Wenus. W starożytności znano ją jako "gwiazdę poranną" lub "gwiazdę wieczorną", gdyż można ją ujrzeć przed wschodem lub po zachodzie Słońca.
Najjaśniejszym ciałem niebieskim na ziemskim niebie - rzecz jasna po Słońcu i Księżycu, jest planeta Wenus. W starożytności znano ją jako "gwiazdę poranną" lub "gwiazdę wieczorną", gdyż można ją ujrzeć przed wschodem lub po zachodzie Słońca. W najdawniejszych czasach sądzono nawet, że są to dwa różne ciała niebieskie. Egipcjanie nazywali gwiazdę wieczorną Ouati, zaś gwiazdę poranną Tioumoutiri.
Chińczycy nazywali Wenus Tai-pei, co znaczy "białolica piękność". Homer utożsamiał ją z mitologiczną Hesperią, a Babilończycy z imieniem bogini Isztar, uosobienia kobiety, matki bogów i jasną pochodnią niebios. Nazwy te były zupełnie uzasadnione, bo blask Wenus jest niekiedy tak silny, że w biały dzień może być obserwowana gołym okiem.
Przyczyną tego są dość duże rozmiary Wenus, a także fakt, iż ze wszystkich planet właśnie ona najbardziej zbliża się do Ziemi. Ma jednocześnie największe albedo, wynoszące aż 0,76. Tak wysoką wartość albeda powoduje gęsta atmosfera, która otacza planetę tak szczelnie, że nawet przez największe teleskopy nie można dostrzec jej powierzchni. Zewnętrzne warstwy wenusjańskiej atmosfery mają ponadto nieco inną naturę niż zewnętrzne warstwy ziemskiej atmosfery i dlatego tak silnie odbijają światło słoneczne.
W dawnych czasach pojawienie się jasnej gwiazdy na dziennym niebie budziło wśród ludzi niepokój. Jeszcze w wieku XIX wiele ludzi wierzyło, że ciała niebieskie mają duży wpływ na ludzkie losy. W 1887 roku, kiedy Wenus była widoczna podczas dnia, angielski astronom Józef Norman Lockyer, musiał publicznie wyjaśniać przyczynę tego zjawiska.
Zachowała się także ciekawa opowieść o Napoleonie Bonapartym, który jadąc w 1797 roku do pałacu Luksemburskiego, gdzie Dyrektoriat przygotował dla niego uroczyste przyjęcie, był mocno zdziwiony tym, że tłum zebrany na ulicy poświęcał więcej uwagi niebu niż jego osobie i towarzyszącej mu świcie. Ludzie bowiem z zaciekawieniem przyglądali się świecącej w samo południe gwieździe, uważając ja za "gwiazdę zdobywcy Włoch".
Była to oczywiście planeta Wenus. która nocą tak jasno świeci, że niekiedy oświetlone przez nią przedmioty rzucają wyraźne cienie. W 1956 roku angielski astronom W. H. Steaveson stwierdził, iż cienie te są jednak słabe i w odróżnieniu od cieni związanych ze światłem słonecznym lub księżycowym - nie mają wokół półcieni. Wiąże się to z faktem, że Wenus na ziemskim niebie ma zbyt małe rozmiary kątowe i w istocie jest punktowym źródłem światła.
Ciekawe zjawisko zaobserwował w 1959 roku znany obserwator planet Patrick Moore, który na białej ścianie swego obserwatorium dostrzegł gęstwinę ciemnych linii. Początkowo był tym zaskoczony i dopiero po przyjrzeniu się im dokładniej rozpoznał, że są to cienie gałęzi pobliskich drzew. Zostały one oświetlone przez Wenus, znajdującą się w tym czasie zaledwie 15 stopni nad horyzontem.
Cienie pochodzące od Wenus najlepiej obserwować w pokoju, do którego jej światło wpada przez okno. Należy jednak otwór okienny tak przysłonić aby z pokoju widoczny był tylko niewielki wycinek nieba w otoczeniu planety. Chodzi po prostu oto, że świecenie nieba rozjaśnia ekran, a tym samym osłabia kontrast.
Na uwagę zasługuje również inne, nie mniej ciekawe zjawisko, zwane "zielonym błyskiem". Widoczne jest ono przy wschodzie lub przy zachodzie Wenus, której światło ulega rozszczepieniu w przejrzystym i suchym powietrzu. Podobne zjawisko obserwujemy także podczas niektórych wschodów i zachodów Słońca, co zwiastuje nadejście pięknej, słonecznej pogody.
Jest to oczywiście bardzo krótkie zjawisko, trwające zaledwie od 0,8 do 3,6 sekundy. Dlatego też niewiele ludzi obserwowało 'zielony błysk' Wenus, a do nielicznych szczęściarzy zalicza się brytyjski admirał A. J. L. Murrary, który 28 listopada 1939 roku dokładnie obserwował przebieg tego zjawiska za pomocą lornetki z pokładu statku, znajdującego się wówczas na Oceanie Indyjskim w pobliżu Cejlonu.
Joanna Morska-Osińska
04.08.2017, 03:05