Odyseja Kosmiczna - zniszczenie Mira
25 Mar 2003r. w
MIR napisał/a
Michał Myśliwiec
Bardzo trudno w to uwierzyć, ale rosyjska stacja kosmiczna MIR nie znajduje się już na naszej orbicie. 23 marca br. roku spłonęła w atmosferze, a jej szczątki opadły do Pacyfiku, niedaleko wyspy Fidżi. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale taka jest prawda. Rosjanie rozstali się z ostatnim reliktem epoki radzieckiego podboju Kosmosu.
Bardzo trudno w to uwierzyć, ale rosyjska stacja kosmiczna MIR nie znajduje się już na naszej orbicie. 23 marca br. roku spłonęła w atmosferze, a jej szczątki opadły do Pacyfiku, niedaleko wyspy Fidżi. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale taka jest prawda. Rosjanie rozstali się z ostatnim reliktem epoki radzieckiego podboju Kosmosu.

Lądowanie ostatniej załogi stacji Mir - koniec epoki radzieckiej kosmonautyki
Mir, choć jego działalność zaplanowano na 5 lat, na orbicie przebywał przez 15 lat, 1 miesiąc i 3 dni. Trzeba przyznać, że mimo swojego podeszłego wieku, aż tak bardzo źle nie funkcjonował. Kosmonauci nieprzerwanie przebywali na jego pokładzie prze 12 lat, a wśród nich znalazły się takie osobistości jak Walerij Poljakow (spędził nieprzerwanie w Kosmosie 437 dni i 18 godzin) i Siergiej Awdiejew (jego łączny czas pobytu w Kosmosie to 741 dni). Na pokładzie Mira przeprowadzono wiele eksperymentów, które były bardzo przydatne dla współczesnej nauki: wytworzono leki w stanie nieważkości, wymyślono terapię świetlną (naświetlanie guzów nowotworowych), a także dzięki stacji Mir, mamy czujniki gazu w samochodach.
Jak wszyscy wiedzą Mir ma niestety także swoją ciemną przeszłość. W ciągu tych piętnastu lat na pokładzie stacji zdarzyło się około 3000 mniejszych lub większych awarii. Czarnym okazał się rok 1997. W lutym tegoż roku na stacji wybuchł pożar. Na pokładzie znajdowali się wtedy Wasilij Tsiblijew (dowódca załogi) i Aleksandr Łazutkin z 23 załogi stacji (właśnie przybyli na jej pokład), a także Aleksandr Kaleri, Walerij Korzun i Jerry Linenger (Amerykanin) z poprzedniej załogi Mira. Pożar trwał kilkanaście minut, podczas których stacja straciła zasilanie, a kosmonauci musieli przebywać w maskach gazowych, gdyż zaczęły się wytwarzać toksyczne gazy. Po jakimś czasie załodze udało się odzyskać kontrole nad stacją, która przez ten pożar bardzo ucierpiała. Kosmonauci, a także kontrola naziemna mieli nadzieje, że to już koniec kłopotów na pokładzie stacji. Okazało się jednak, że był to dopiero początek bardzo trudnego okresu w historii rosyjskiej kosmonautyki. Podczas ekspedycji EO-23 na Mirze miały miejsce pożary, utraty zasilania i kontroli nad stacją, problemy z generatorami tlenu i awarie ogrzewania. Całość podsumowało zderzenie Mira ze statkiem transportowym Progress, 25 czerwca 1997 roku. Po kolizji Mir się rozhermetyzował, a gdyby nie szybka reakcja dowódcy stacji, który nakazał odłączyć uszkodzony moduł, załoga zapewne by zginęła. Tego typu awarie już więcej na Mirze się nie powtórzyły. Doprawdy stacja często traciła orientacje i zasilanie, ale załogom zawsze udawało się wszystko naprawić.
Bilans działalności stacji Mir jest niesamowity. Na pokładzie przebywało 108 kosmonautów, w tym około 60 z innych krajów. Do stacji przycumowało 30 statków Sojuz TM, także kilkadziesiąt statków dostawczych Progress. W latach 1995-98 ze stacją łączyły się wahadłowce Atlantis, Discovery i Endeavour.
Jedno z ostatnich zdjęć stacji Mir
Stacja składała się z sześciu modułów, które połączono na orbicie w latach 1986-1995. Można powiedzieć, ze Mir okazał się radzieckim przedsięwzięciem międzynarodowym, gdyż połowa działalności stacji została sfinansowana przez inne kraje. Niewątpliwie społeczeństwo rosyjskie może mieć żal do prezydenta Władimira Putina, że nakazał zniszczyć stację, lecz na pewno postąpił on rozsądnie, gdyż stacja prędzej czy później sama spadłaby na Ziemię, a w ten sposób Mir opadł dokładnie w zaplanowanym miejscu nie powodując żadnych szkód. Operacje sprowadzenia stacji na Ziemię, Rosyjska Agencja Kosmiczna ubezpieczyła na 200 milionów dolarów, na wypadek, gdyby resztki stacji spadły na tereny zamieszkałe.
Szczątki stacji Mir, podczas przejścia przez atmosferę
Mir, podczas przejścia przez atmosferę, widziany z wyspy Fidżi
Niemniej korporacja "Energia", która zaprojektowała Mira, Rosyjska Duma, a także byli kosmonauci i specjaliści z Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą, uważają, że na Ziemi przygotowanych jest kilka modułów, które miały być użyte jako zapasowe dla Mira i że można z nich wybudować stację MIR 2. Twierdzą, że Rosja nie powinna inwestować w rosyjską stację orbitalną, bo to się nie opłaca, natomiast powinni rozpocząć od nowa samodzielną pracę nad stacją kosmiczna nowej generacji. Kto wie, może za kilka lat, jak Rosja wyjdzie z kryzysu gospodarczego, to wyśle na orbitę Mira 2? Wtedy wyłączy się z programu ISS (International Space Station) i rozpocznie się od nowa wyścig kosmiczny, tym razem o to kto będzie miał lepszą stacje orbitalną? Oba mocarstwa będą wysyłały coraz to więcej elementów swoich kosmicznych mieszkań, a w ten sposób orbita zostanie strasznie zaśmiecona. Może to być niebezpieczne, a jak weźmiemy do tego duże ryzyko, że podczas któregoś ze startów rakiet lub wahadłowców może zdarzyć się katastrofa, to trzeba by się zastanowić, czy Rosjanie na pewno wiedzą co robią.
Fotografia: National Aeronautics and Space Administration - NASA
Damian
09.09.2010, 20:48